Wszystkich, którzy zaglądają na ten blog - zaniedbałam go strasznie... I nawet nie obiecam, że to się więcej nie powtórzy, bo chyba tej obietnicy bym nie dotrzymała...
Tak to ze mną jest, że czasem milknę na dłużej... W sumie nawet nie sądziłam, ze blog ten będzie przez kogokolwiek odwiedzany, miał być pisaniną ot tak, dla wyrzucenia z siebie myśli i spojrzenia na nie niejako z boku. Tymczasem .. zaglądacie:) Co mnie cieszy niezmiernie, naprawdę cieszy, a z drugiej strony czuję się winna, bo zaglądacie często na próżno.
Nie mam niestety możliwości czasowych [i umysłowych;)], żeby zamieszczać posty z większą częstotliwością lub czynić to systematycznie...
Może te wiosenne krokusiki z mojego ogródka troszkę uśmiechu Wam przyniosą?
Jeszcze raz bardzo, bardzo przepraszam.
Skowronku, ja ( ale na pewno nie tylko ja) świetnie Cię rozumiem. Mnie też zdarzają się takie dni i nawet tygodnie, gdy nie mam czasu przysiąść przy komputerze, albo nawet jak już siedzę, to nie mam siły pisać. Tak już w życiu jest. Wierzę, że sprawy ważne, ale do rozwiązania, uniemożliwiają Ci pisanie. A co do zaglądania, nie dziw się że Cię odwiedzamy. Lubimy Cię i chętnie poznajemy Twoje myśli, jeśli chcesz je przedstawić i lubimy dzielić się z Tobą swoimi poglądami.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i zazdroszczę krokusów, u mnie w ogródku jeszcze metrowe zaspy śnieżne.
Nola
Nolu, dziękuję za ciepłe słowa i wyrozumiałość:) Cieplej na sercu się robi:)
OdpowiedzUsuńZ zaglądania bardzo się cieszę i podziwiam Waszą wytrwałość;)
A co do krokusów - też mam tylko w najbardziej nasłonecznionym miejscu, kiedy zaczęły się przebijać, troszkę je "podpędziłam", przykrywałam słoikami udając mini-szklarenkę.. no i są:)
Pozdrawiam serdecznie...
Skowronku,
OdpowiedzUsuńa ja sobie myślałem, że Skowronki, o czym mówił dzisiaj pan Andrzej Zalewski, odleciały na zachód Europy, przed tą naszą długasną zimą.
A tu proszę, dziś właśnie usłyszałem miły świergot,
pozdrawiam więc
A widzisz, Smooth.. ze mną zawsze było coś nie tak;) Właściwie powinnam była jakiś koci nick sobie wybrać, bo zawsze swoimi ścieżkami... Pozdrawiam wiosennie, może się ona zlituje i zabłąkanych ptaszyn nie umrozi do reszty;)
OdpowiedzUsuń~skowronek
Ja również bardzo przepraszam, że długo mnie nie było :) Tak jak i Ty mam chwile, kiedy nie zaglądam do netu /sama wiesz jak to jest/.
OdpowiedzUsuńJuż jestem i z wielką przyjemnością nadrabiam lekturę Twojego bloga. Gorąco pozdrawiam
Grunt, że wracasz:) Już robiłam rachunek sumienia, czym Ci za skórę zalazłam;) Ale skoro to cały net poszedł w odstawkę, to sprawa wyjaśniona;) Witaj spowrotem:)
OdpowiedzUsuń~skowronek